Kolejny męczący dzień. Najpierw praca w sklepie muzycznym do południa, później zajęcia taneczne u Leeroy'a a teraz zamiast iść na imprezę do Niall'a i się jakoś rozluźnić to chodzę ulicami Londynu i szukam Zayn'a, któremu miałem pomóc w obserwowaniu chłopaka jego siostry-Veronicii. Nawet nie mam czasu żeby poskrabać się po tyłku. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Który po chwili odebrałem. Dzwonił Zayn .
-No siema Li, jestem teraz koło domu tego skurwysyna i go obserwuję więc wpadnij tu i pogadamy o zasadzce na niego. Tylko spróbuj nie rzucać się w oczy, ok ?
- Stary, czy ty nie możesz już w końcu odpuścić? Ile będziesz jeszcze na niego coś szukał? Gnój dobrze wie jak ma się z tym ukrywać. Zamiast siedzieć i obserwować mogliśmy się dzisiaj wybrać do Niall'a na tą imprezę a nie go szpiegować. Weź przyjedź po mnie bo ja nie będę, aż tam popierdalać. Jestem na Wall Street 57. Tylko się kurwa streszczaj. Bo nie będę stał tu jak idiota.
-Jakie ty masz problemy. Dobra zaraz będę.-powiedział i usłyszałem jak odpala auto po czym się rozłączyłem.
Czekałem na niego już dobre 10 minut. W międzyczasie poszedłem do sklepu kupić sobie coś do jedzenia i picia. Zauważyłem jakaś dziewczynę szarpiąca się z chłopakiem. Przyglądałem się im. Nie chciałem się mieszać dopóki nie zauważyłem, że ten typ ja uderzył. ' Tylko leszcz podnosi rękę na kobietę' pomyślałem i udałem się w ich kierunku.
-Zostaw ją! - krzyknąłem a on popchnął ją mocno i upadła na chodnik. Była zapłakana a jej łuk brwiowy był rozcięty.
- Wypierdalaj stąd!- odezwał się jej chłopak.
- Nikt nie będzie podnosił rękę na kobietę, skurwielu ! - wykrzyczałem mu w twarz i wymierzyłem cios. Lekko się zachwiałem. Nie lubiłem nigdy przemocy, ale w takiej sytuacji trudno było się powstrzymać. Uderzaliśmy się wzajemnie po czym dostałem mocnego kopniaka w brzuch aż upadłem na ziemię. A ten typ mnie kopał. Próbowałem się podnosić. Ale nie umożliwiał mi to ten cholerny ból, krew sączyła mi się z ust ale nie poddawałem się. Wstałem i wykonałem kilka ciosów. Poczułem ręce na moich plecach odrywające mnie od tego gnoja. Były to ręce Zayn'a.
- Uspokój się, idź sprawdź co z dziewczyną, ja to dokończę.- Posłuchałem go i powoli szedłem w jej stronę. Była cała roztrzęsiona. Kucnąłem przy niej i wyciągnąłem paczkę chusteczek po czym zacząłem wycierać jej twarz. Odepchnęła moją rękę.
-Dlaczego się kurwa mieszasz w nie swoje sprawy? Nikt Ci nie kazał być pierdolonym superbohaterem i mnie ratować. Sama bym sobie poradziła. Nie potrzebuję żadnej opieki. Idź stąd. Już!- warknęła na mnie.
Powiem szczerze, że mnie zamurowało. Nie sądziłem, że jest taka pyskata. Nawet z krwią na twarzy była naprawdę ładna. Długie, falowane włosy dodawały jej uroku.
- Miałem pozwolić, żeby Cię zbił na kwaśne jabłko? Czy może pozwolić Cię zabić, co ?
Gdyby nie ja pewnie leżałabyś już martwa. Powinnaś być wdzięczna a nie odrzucać pomoc. Chodź mój przyjaciel zawiezie Cię do domu.-Powiedziałem zdenerwowany.
- Nie. Potrzebuję. Żadnej. Pomocy!- wysyczała przez zęby każde słowo z osobna. - Powiedz temu idiocie, żeby przestał bić mojego chłopaka! Jeszcze go zabije!
- Jesteś szurnięta. -Powiedziałem i udałem się w stronę Zayn'a.
* Zayn *
Gdy tylko zobaczyłem Liama bijącego jakiegoś typa i zapłakaną dziewczynę od razu pobiegłem w ich stronę. Byłem pewien, że ten typ ją skrzywdził. Chwyciłem go i popchnąłem na bok. Li miał już rozcięta wargę i kilka pojawiających się siniaków. Kazałem mu sprawdzić co z dziewczyną. I sam zacząłem go bić. Wpadłem w furię. I wymierzyłem kilka ciosów powalając przeciwnika na chodnik. Nie mogłem przestać go bić. Jak mógł uderzyć dziewczynę i mojego przyjaciela? Dla swoich przyjaciół byłbym w stanie nawet zabić. Czułem obrzydzenie do tego gnoja. Z transu wyrwał mnie głos Liama.
- Stary zostaw go. Już dostał za swoje. -Powiedział Li i odciągnął mnie od niego. Wyrwałem się i wymierzyłem mocnego kopa w brzuch. Ten kretyn jęczał z bólu i błagał o litość, żeby przestać go bić. Zostawiliśmy go leżącego na chodniku i wijącego się z bólu.
-Wsiadaj do auta. Odwieziemy Cię do domu.- zwróciłem się do dziewczyny.
- Nigdzie z wami nie jadę Wezwijcie karetkę, przecież on może umrzeć!- wykrzyczała i pobiegła w jego kierunku.
Lecz niedaleko bo Liam ją złapał i wciągnął do auta.
-Puszczaj mnie idioto! Chcę iść mu pomóc!
- Nic mu nie będzie. Przynajmniej dostał nauczkę. Nie powinnaś się z nim zadawać.- powiedziałem.
- Wy nie rozumiecie? Ja go kocham on nie jest taki jaki się wydaje. Po prostu się zdenerwował. Zresztą to nie wasza sprawa.
- Skończ pieprzyć te głupoty. Podaj adres gdzie mamy Cię zawieźć. - powiedziałem i odpaliłem silnik. Nie odezwała się. -Li sprawdź w jej torebce dokumenty i podaj adres.
- Eve Wilde, 17 lat. Break Street 69.- powiedział i dostał w policzek od niej.
- Ała, za co to było? - spytał łapiąc się za niego.
- Za grzebanie bez pozwolenia w mojej torebce, idioto!
- Może trochę grzeczniej? - Spytał a ja zacząłem się śmiać pod nosem.
- Co Cię tak śmieszy ? - powiedzieli naraz .
-Wy i wasze dziecinne zachowanie. - mruknąłem. - Liam idź ją odprowadź. Tylko oddaj ją w dobre ręce.
-Nie potrzebuję niańki. - wymamrotała.
- Dobra zaraz wracam. - powiedział i szli w stronę domu.
Włączyłem radio i wystukiwałem rytm muzyki na kierownicy. Minęło około 5 minut i Liam wszedł do auta.
- Słuchaj, nie ma nikogo z nią w domu. Trochę się boję, że sobie może coś zrobić. Bądź ten skurwiel tu wróci. Może powinienem z nią zostać dopóki ktoś się pojawi ?- popatrzyłem na niego zdziwiony, że tak się o nią martwi a dopiero co ją poznał.
- Dobra niech Ci będzie. Tylko jak wrócisz do domu to zadzwoń i umówimy się co do tego planu.
- Sorry, że nie możemy dziś pogadać o tym, ale sam rozumiesz jaka jest sytuacja.
-Dobra lecę do niej. Trzymaj się. - Poklepał mnie po ramieniu, po czym wyszedł z auta.
-Spoko, cześć. - Odpowiedziałem i ruszyłem w stronę domu. Nie miałem już ochoty na nic. Marzyłem żeby wziąć gorący prysznic i położyć się do ciepłego łóżka. Obserwacje dokończę kiedy indziej.
* Eve *
Ten dzień mogę chyba zaliczyć do najgorszych w moim życiu. Najpierw jakiś idiota prawie zabił mojego chłopaka i to za co? Że mnie trochę poszarpał? Miał do tego prawo bo nie wykonałam jego polecenia. Przecież nic mi się nie stało. Tylko się zdenerwował zresztą nieważne, a teraz siedzę z tym samym idiotą i jego koleżką w aucie z którego nie chcą mnie wypuścić przecież nie jestem dzieckiem sama bym sobie poradziła. Moje rozmyślania przerwał głos jednego z nich o ile się nie mylę Liama.
-Eva Wilde, 17 lat. Break Street 69.- Zaraz, czy on właśnie wyczytał moje dane? Spojrzałam na niego, trzymał mój dowód w ręce. Tego już było za wiele nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek.
-Ała, za co to było?-pff jeszcze się debil pyta.
-Za grzebanie w mojej torebce idioto!
-Może trochę grzeczniej.- powiedział i wtedy ten drugi się zaśmiał.
-Co Cię tak śmieszy?- powiedzieliśmy w tym samym czasie. Zayn o ile dobrze pamiętam mruknął coś pod nosem i kazał mnie odprowadzić.
-Nie potrzebuje niańki.- powiedziałam zirytowana, ale on nic sobie z tego nie robił tylko zaczął iść w stronę mojego domu, a ja za nim.
Gdy wreszcie weszłam do domu odetchnęłam głęboko ciesząc się, że już więcej ich nie zobaczę, lecz moje szczęście nie trwało długo bo nagle drzwi od mieszkania się otworzyły i stanął w nich Liam.
-Nie chciałem Cię zostawiać samej.-powiedział i wlazł do domu jak do siebie. Zdjął buty i zapytał gdzie kuchnia. Zszokowana zaistniałą sytuacją pokazałam mu drzwi po mojej prawej stronie i po chwili już go nie było. Gdy trochę się otrząsnęłam weszłam do kuchni zastając go ze szklanką soku w ręce. Popatrzyłam na niego już mocno zirytowana co chyba zauważył.
-No co zachciało mi się pić.- popatrzyłam na niego z miną typu wtf i teatralnie wywróciłam oczami.
-Wybacz, ale ratowanie Cię jest bardzo męczące, a ty mi nawet nie podziękowałaś. Nie wspominając już o tym, że właśnie powinienem siedzieć na imprezie u mojego kumpla, a siedzę tu z tobą.
-Nikt Ci nie każe. Możesz sobie iść na tą swoją imprezę.- teraz to już się mocno wkurzyłam najpierw się o mnie martwi a teraz mi jakieś wywody robi co za typ.
-No to co robimy?- powiedział po czym się uśmiechnął i wreszcie na mnie popatrzył. No kurwa teraz to już nic nie rozumiem co on w ciąży kurwa że mu się tak nastrój zmienia.
-No nie wiem jak ty ale ja idę spać.-Już chciałam wychodzić z kuchni ale zatrzymał mnie łapiąc mój nadgarstek. Teraz na jego twarzy można było odczytać troskę.
-Masz rozcięty łuk brwiowy trzeba to opatrzyć.- przejechałam ręką po twarzy na której zaraz ukazała się zaschnięta krew.
-Masz apteczkę?
-Tak, powinna być gdzieś w łazience.-odpowiedziałam i zaczęłam iść w stronę łazienki, oczywiście Liam podążał zaraz za mną.
-Proszę.-powiedziałam podając mu ją i mimowolnie się uśmiechając.
-Usiądź tutaj.-powiedział i wskazał ręką na wannę. Przysiadłam lekko na skraju, a on zaczął wycierać z mojej twarzy zaschniętą już krew, po czym przykleił plaster.
-Gotowe.-powiedział i uśmiechnął się co odwzajemniłam. Popatrzyłam w jego oczy i odpłynęłam były takie piękne. 'Nie! Zaraz, stop! Przecież masz chłopaka' skarciłam się w myślach.
-Yyy a khm chodź ze mną na górę dam ci koc i położysz się na kanapie.
-Ymm co? Aaa tak tak dobrze.
Podałam mu koc za co podziękował i skierował się do salonu, a ja wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka rozmyślając o całym dzisiejszym dniu. Lecz po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
_________________________________________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział :) Mamy nadzieję,że się wam spodoba :D
Często piszecie, że rozdziały są krótkie, ale według mnie i Kamili są w sam raz. Nie chcemy pisać jakiś obszernie długich bo mogą zanudzić czytelnika, czego nie chcemy.
Mamy prośbę jeśli już czytasz ten rozdział to zostaw jakiś nawet krótki komentarz, chcemy wiedzieć ile osób to czyta.
Chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach zostawcie komentarz z nazwą na tt. A na pewno was poinformujemy. :)
Rozdział pojawi się już nie długo :D
Buziaczki xx
[Przepraszam za SPAM]
OdpowiedzUsuńProwadziła normalne życie zwykłej piętnastolatki mieszkającej w Polsce do póki nie zdecydowała się wziąć wszystko w swoje ręce i wreście spełniać swoje marzenia a zwłaszcza jedno – jej największe które tak bardzo pragnęła spełnić. Z tego powodu na wakacje zostawiła swoją rodzinę i wyjechała do Londynu w którym całe jej życie się zmieniło…
Blog jest o One Direction i jeśli zainteresowało cie to co napisałam na górze serdecznie zapraszam. Mam nadzieje że nie zawiodę twoich oczekiwań.
http://because-dreams-sometimes-come-true.blogspot.com/
Wow,jestem pod wrażeniem<3 wydaje mi się,że Eve i Liam będą razem:) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńtO=To jest świetne, Zapowiada się romansik Myślałam ,że Liam bd z kimś innym.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny @JustinePayne81
Zapowiada się naprawdę ciekawie, rozkręcacie się dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńCo do długości rozdziałów to macie absolutną rację. Z wielkością lepiej nie przesadzać. Mi wydają się w sam raz, zwłaszcza, że dodajecie je dosyć często ;)
Życzę weny, trzymajcie się ;*
Świetnie piszesz *o*
OdpowiedzUsuńW ogóle wspaniały rozdział i mam nadzieję ,że szybko pojawi się kolejny :)
P.S. zapraszam do skomentowania i przeczytania mojego opowiadania o 1D :) http://ff-1d-opowiadanie.blogspot.com/ xo
Nominowałam cię do The Versatile Blogger Award :D Więcej informacji na blogu :http://woundsharrystylesandniallhoran.blogspot.com/2013/08/versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńEve i Liam na pewno będą razem coś tak czuję :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się również, że dziewczyny pomalutku zaczną migotać w życiu każdego z chłopaków i tak rozkręci się ta historia! :)