piątek, 13 września 2013

Rozdział 6


* Annette *

Od mojego ostatniego pocięcia się minął tydzień. Właściwie to nie wiem dlaczego to znów zrobiłam. Myślałam że już jestem silna i mogę żyć normalnie. Bez poczucia winy. Ale jednak nie. Wszystko do mnie wróciło. Burza. Kłótnia. Krótka chwila. Trzask. I śmierć moich dwóch najbliższych osób. Mamy i taty. Ten cały wypadek to była tylko i wyłącznie moja wina. Nie oszukujmy się. Przez głupią kłótnię i pogodę mój ojciec stracił panowanie nad samochodem i uderzył w ogromne drzewo. Ja przeżyłam. Oni nie. Nigdy się z tym nie pogodzę. Nie wybaczę sobie. Cięcie się daje mi ulgę. Pozwala na to, że zapominam na chwilę o całej tej sytuacji. Wtedy liczę się tylko ja i ból który mi przy tym towarzyszy. Zapomnę przez krótki czas ale gdy spojrzę na blizny wszystko wraca. Od tygodnia wychodzę z pokoju tylko by coś zjeść ale i to bywa rzadko. Wiem, że dziewczyny się o mnie martwią i chcą dla mnie jak najlepiej. Doceniam to. Ale muszę ochłonąć i spróbować choć na chwilę zapomnieć.
Od kilku miesięcy każdą wolną chwilę spędzam pisząc z moim internetowym przyjacielem. Może zabrzmiało to głupio ale naprawdę dogadujemy się świetnie. Nie znamy swoich prawdziwych danych. Nie jest nam to potrzebne by porozmawiać o wszystkim. Tak. Wie o wypadku rodziców i o tym, że się tnę. Wie o mnie wszystko. Jednak postanowiliśmy że przyjaźń przez internet nam wystarcza w 100% i nie będziemy się widywać. Jednak on ostatnio nalega na spotkanie. Z kolei ja nie chcę się spotkać. Boję się, że może wyobrażał mnie sobie inaczej niż wyglądam i po prostu się zawiedzie na mnie. On też ma problemy. Ciągle śledzi chłopaka swojej siostry bo wie że on ją oszukuje, a chce dla niej jak najlepiej. Tak samo jak ja chcę dla niego i moich przyjaciółek. Wiem, że gdybyśmy się spotkali na pewno bym się w nim zakochała. Jego osobowość jest taka tajemnicza a zarazem taka fascynująca. Nie chcę go zobaczyć na żywo. Nie mogę nikogo pokochać. Nie jestem stworzona do miłości. Nie mogę zostać kochana. Zasługuje na samotność.
Często myślę o samobójstwie. Nie chcę po prostu robić nikomu kłopotu tym, że istnieje. Jednak on mnie od tego odciąga. Wiem, że by to bardzo źle przeżył. Ale z czasem na pewno by o mnie zapomniał tak jak wszyscy pozostali.
Podniosłam laptopa z podłogi, włączyłam go i zalogowalam się na czacie gdzie czekała już na mnie wiadomość, co mnie ucieszyło bo była od niego. Jednak gdy przeczytałam treść od razu mój uśmiech zniknął z twarzy.


Od: Bad_Boy
Cześć. Czemu się do mnie nie odzywasz?  Mam Ci tyle do opowiedzenia. Mam nadzieję, że przemyślałaś moją propozycję i się w końcu spotkamy. Chyba się nie wystraszyłas?  Odezwij się jak najszybciej. Bardzo mi na tym zależy. Trzymaj się słońce. X


Zrobiło mi się słabo. Nie mogę się z nim spotkać to już postanowione. Co mam mu odpisać? Lepiej będzie jak zakończę tą znajomość. Chociaż obawiam się, że nie będzie to takie proste, bo naprawdę się do niego przywiązałam.


Do: Bad_Boy
Cześć. Nie odzywałam się bo nie miałam czasu i zanosi się na to, że przez długi czas go mieć nie będę. Co oznacza że nie możemy się spotkać. Przykro mi. X


Ledwo wysłałam wiadomość a już dostałam odpowiedź.


Od: Bad_Boy
Albo mi się wydaje albo mnie unikasz. Nie wiem o co Ci chodzi. To tylko zwykłe spotkanie a ty masz za każdym razem nową wymówkę. To spotkanie jest dla mnie naprawdę ważne. Proszę zgodź się. X


Jemu na prawdę zależy. Chce się spotkać a ja nie mogę do tego spotkania dopuścić.


Do: Bad_Boy
Wcale Cię nie unikam. Na prawdę nie mam czasu jak się coś zmieni od razu do Ciebie napisze.


Głupio mi że go oszukuje. Zależy mi bardzo na jego przyjaźni.


Od: Bad_Boy
Obiecujesz?


Do: Bad_Boy
Obiecuję.


Od: Bad_Boy
To się cieszę. Mam nadzieję, że za niedługo się spotkamy i będziemy mogli porozmawiać. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia. A teraz trzymaj się ja muszę lecieć dokończyć swoje obserwacje. X


Ciekawe co to takiego ważnego, że nie może mi po prostu tu napisać tylko chce się spotkać.


Do: Bad_Boy
Ty też się trzymaj

Odpisałam i zamknęłam laptopa. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i ubrałam się. Zrobiłam nawet lekki makijaż i postanowiłam zejść na dół do dziewczyn. Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się do salonu z myślą że kogoś tam zastanę jednak myliłam się, nikogo nie było. Gathi pewnie w pracy albo na tańcach, Kate pojechała raczej do rodziców, Eve  zapewne znowu poszła na zakupy a Camss jak to Camss spędza czas w bibliotece.Włączyłam sobie telewizję, usiadłam na kanapie i przełączałam programy. Nie było nic ciekawego. Poszłam do kuchni coś zjeść i zobaczyłam karteczkę na lodówce.

`Nie rób nic głupiego. Wrócimy wieczorem. Trzymaj się. Xx

Okey, czyli do wieczora jestem sama i nikt nie może mnie sprawdzać co oznacza, że mogę sobie troszkę ulżyć i się pociąć.
W szybkim tępie skierowałam się do mojego pokoju. Wyciągęłam z szafki żyletkę i poszłam do łazienki. Usiadłam na zimnej posadzce i zaczęłam wykonywać kilka malutkich cięć które nie przyniosły mi ulgi, więc zaczęłam robić większe cięcia. Krew spływała po moich rękach małymi strumieniami. Im więcej wykonywałam cięć tym czułam większą ulgę. Uśmiechnęłam się do siebie nie przestawając nacinać mojej skóry. Ulga -to co jest mi najbardziej potrzebne. Krew płynęła coraz bardziej. Chyba na dziś przesadziłam. Zrobiło mi się nie dobrze. Podniosłam klapę o sedesu i zwymiotowalam. Zakręciło mi się w głowie i już nic nie czułam. Ciemność.


* Louis *

Siedziałem u siebie w pokoju i próbowałem pisać piosenkę, jednak dziś mi to nie za bardzo wychodziło. Odłożyłem notatnik i udałem się w stronę pianina. Usiadłem na krześle i uniosłem klapę. Zacząłem grać. Muzyka zawsze mnie uspokajała. Wtedy nic się nie liczyło.Grałem już od 10 minut i coraz lepiej mi szło. Jednak moją grę przerwało pukanie do drzwi. Wstałem i je otworzyłem.
W drzwiach ukazał się mój ojciec-Jonny.
-Masz natychmiast przestać grać te durne melodie bo i tak Ci się to w życiu nie przyda.
-Nie będziesz decydował o tym co mam robić muzyka to moja pasja.- powiedziałem już trochę zdenerwowany. -Wyjdź stąd.
-Nie tym tonem młody człowieku. Umowiłem Cię dziś z Niną na kolację. Radzę Ci się postarać wyjść dobrze i zacząć już uczyć się scenariusza.
-Nigdzie nie idę.
-Owszem idziesz już jest wszystko załatwione. Może w końcu zaczniesz się interesować kobietami. A nie tylko muzyka i koledzy. Czasem zastanawiam się czy nie iść z tobą do lekarza ja w twoim wieku miałem już 4 dziewczyny a ty? Ani jednej. Co jest z tobą nie tak. O 20 po Ciebie przyjedzie Mark i zawiezie do restauracji. Nina jest naprawdę piękną kobietą.
- Długo jeszcze mam Ci tłumaczyć, że nie zagram w tym filmie i nie interesują mnie dziewczyny. Nie chcę się z nią spotykać, nawet jej nie znam.
- To ją poznasz jest naprawdę miła. Chyba będziemy musieli się udać do tego psychologa jak najszybciej. Nie podoba mi się twoje zachowanie.
-To nie jest żadna choroba.
-Zdecydowanie jest. Muszę już jechać do wytwórni. Pamiętaj Mark przyjedzie po Ciebie o 20. Trzymaj się i zacznij się uczyć scenariusza. Do zobaczenia.
-Mam Cię już dość i tych twoich podejrzeń.- powiedziałem i trzasnąłem drzwiami. Zażenowany upadłem na swoje łóżko.
Wszystko mnie już powoli wkurwiało. A w szczególności mój ojciec. Nie wiem o co mu chodzi. Co z tego że nie mam żadnej dziewczyny i spotykam się tylko z kumplami. Przecież to nic nie znaczy. Nie interesują mnie dziewczyny i jakieś poważne związki w moim wieku.
Mam jeszcze czas na takie sprawy. Jestem młody.  Liczą się teraz przyjaciele i moja pasja. Nie chcę robić tego co karze mi ojciec. Nie chcę jego wytwórni ani żadnych ról w jego filmach. A przede wszystkim nie chcę żeby mnie umawiał na jakieś randki. Wszystkiego mi się już odechciało. Postanowiłem, że zadzwonie do Harry'ego i się z nim spotkam żeby pogadać. Wziąłem telefon z komody i wybrałem numer do niego. Pierwszy sygnał. Nic. Drugi sygnał. Nic. Trzeci sygnał. Nic. Czwarty sygnał.
- Czy ja kurwa muszę tak zawsze długo  czekać aż ruszysz dupsko i odbierzesz?- spytałem.
-Cześć Lou, mi też miło Cię słyszeć. Czego potrzebujesz?
-Możemy się spotkać i pogadać? Znowu ojciec mnie wkurwił.
-Żadna nowość. Dobra o której i gdzie?
-Przyjedź po mnie za 30 minut.
-Ok. Pijemy coś czy palimy?
-To i to weź. Chociaż nie bo wieczorem idę na kolację.
-Co ojciec Cię znowu umówił?-zaczął się śmiać.
- Ale zabawne strasznie. Przyjedź po prostu.
-Dobrze księżniczko twój rycerz po Ciebie przyjedzie na białym rumaku.-powiedział przestając się śmiać.
-Jesteś totalnie pojebany.-na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Też Cię kocham. Siema.
-Taa. Cześć.-rozłączyłem się i zacząłem się szykować. Wziąłem gorący prysznic. Założyłem białe bokserski i ubralem się w czerwone rurki, koszulkę w paski, szelki. Założyłem czerwone vansy. Zszedlem na dół do kuchni i wziąłem sobie jabłko bo już trochę zgłodniałem. Wyszedłem na zewnątrz i usiadłem na ławce przed domem. Długo nie musiałem czekać aż Hazz przyjedzie po kilku minutach się pojawił.
-Witaj księżniczko twój rycerz przyjechał ale niestety nie na białym rumaku-powiedział wychylajac się zza szyby.
-Zamknij się już. Nie mam nastroju na żarty.
-Ok wsiadaj.
Umiejscowiłem się na siedzeniu obok kumpla i zapiąłem pasy.
-Dobra to gdzie jedziemy? Może jakiś bar? Czy zadzwonić po resztę?
-Jedźmy do kogoś. Możesz zadzwonić .
Liam nie mógł przyjść bo jest na zajęciach, Zayn zajęty obserwacją, Niall ma się spotkać z Gathi i wyszło że zostałem sam z Harry'm.
-To jedziemy do Ciebie?
-W sumie możemy jechać. Tylko wiesz ten idiota Marcel jest.
-Nie wiem czego ty od niego chcesz, jest tak słodko ciotowaty, że aż nie da się go nie lubić.
-Lou?
-Tak?
-Czy ty jesteś gejem?
-Um..yy..niee.. no coś ty też mnie podejrzewasz?- takiej sytuacji nigdy nie rozważałem. A co jeśli jestem? Nie to nie może być prawda. Wszyscy by się ode mnie odwrócili, stracił bym wszystko. A co na to ojciec? Nawet nie chcę myśleć.
-Pamiętaj mi możesz wszystko powiedzieć. Jestem twoim przyjacielem. I zaakceptuje nawet jeśli będziesz. Bo kocham Cie bracie.
-Ja już sam nie wiem kim jestem. Fakt faktem dobrze mi w waszym towarzystwie i w dziewczyn też. Czego nie mogę być normalny?-Do moich oczu napłynęły łzy.
-Ej stary wszystko się ułoży. Nie płacz bo nienawidzę kiedy płaczesz.-Harry przytulił mnie do siebie a ja wybuchnąłem nie kontrolowanym płaczem.
-Proszę Cie nie płacz. Bo ja też się rozpłacze. Głowa do góry skarbie.-powiedział i poklepał mnie po ramieniu. Wytarłem łzy i próbowałem się uspokoić.
-Jedziemy do mnie. A teraz opowiadaj co się stało.
Opowiedzialem mu całą sytuację z rana. I to jak się czuje w towarzystwie  chłopaków i dziewczyn. Zaś on opowiedział mi o nim i Camilli. Mają się spotkać jutro i pogadać co zapewne skończy się na tym, że wylądują w łóżku. Ale to jest Harry jego trudno zrozumieć. Chcę żeby był szczęśliwy. Traktuje go jakby był moim młodszym bratem. Kocham go. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z auta i podążyłem za Harry'm. W drzwiach stał już Marcel uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Witaj Lou! Miło Cię widzieć!
-Hej Marcel mi też miło Cię widzieć. Ty dzisiaj nie w pracy?
-Nie twój ojciec dał mi dzisiaj wolne.
-To się cieszę. Masz chwilę odpoczynku dla siebie.
-Właśnie jak masz wolne to zostaw mi wolną chatę i gdzieś idź bo mam Cię dość.-powiedział już poddenerwowany Harry.
-Dopiero co skończyłem sprzątać. Ale dobrze. I tak muszę rachunki popłacic. To uciekam. Miło Cie było widzieć znów Lou.- wysłał mi jeden z najpiękniejszych usmiechow. A ja patrzyłem na niego jak głupi. 'Lou ogarnij się!' powiedział mi głos w mojej głowie.
-Eee.. mi też było miło Cię widzieć. - Wyciągnąłem ręce do uścisku, który odwzajemnił.
-Marcel wypierdalaj już. A ty chodź na górę. Chcesz coś do picia?
-Może być woda.
-Nie chcesz piwa?
-Nie, dzięki.
-Jak uważasz.
Poszedłem do pokoju Harry'ego i położyłem się na jego łóżku.
-Masz wodę księżniczko.
-Dzięki księciuniu.
Wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy o wszystkim. Muszę stwierdzić, że zakochał się w Camss i już czekam aż będą razem.
-A co z tą dziewczyną z którą piłeś na domówce u Niall'a?
-Um.. Kate? Jest spoko. Naprawdę ją lubię.
-No widzisz to może się umówicie?
-Nie, nie chcę się z nikim umawiać.
-No dobra jak sobie chcesz.
-Możesz mnie odwieźć do domu? Już jest 18 a Mark ma przyjechać o 20.
-Jasne. Chodźmy.
Po 30 minutach byliśmy pod domem. Pożegnałem się i zacząłem się szykować. Dochodziła 20 więc wyszedłem przed dom gdzie czekał już na mnie Mark. Przywitałem się i ruszyliśmy. W połowie drogi zadzwonił do mnie ojciec, oznajmiając że mam wracać do domu bo Ninie coś wypadło i nie mogła przyjść. Ucieszyłem się i wracaliśmy już do domu.
Mark zaparkowal i wyszedłem z auta.
Udałem się do swojego pokoju i wziąłem prysznic. Położyłem się spać i zapewne po chwili zasnąłem.


* Eve *

Dzisiaj miałam spotkać się z moim chłopakiem- Nickiem. Trochę boję się tego spotkania i jego. Boję się, że znów mnie uderzy jeśli go nie posłucham. Nie chcę już dłużej być jego zabawką do sprzedawania narkotyków. Wiem, że jest to niezgodne z prawem ale boję mu się przeciwstawić. Do spotkania zostało mi jakieś pół godziny więc postanowiłam że pójdę po coś do picia. Skoczyłam do sklepu i kupiłam wodę cytrynową oraz batona musli. Usłyszałam sygnał mojego telefonu. Moje serce podskoczyło do góry gdy zobaczyłam że dzwoni Nick. Po chwili odebrałam.
-Tak?
-Popatrz w lewo.- powiedział i się rozłączył.
Rzeczywiście stał swoim autem po lewej stronie drogi. Przyspieszyłam kroku i po chwili znalazłam się przy samochodzie. Otworzyłam drzwi i usiadłam na siedzeniu pasażera.
-Stęskniłem się skarbie.
-Ja też. - W rzeczywistości aż tak bardzo nie tęskniłam po jego ostatnim wybuchu agresji. Przyciągnął mnie do siebie i posadził na swoich kolanach. Pocałował mnie namiętnie. Wyczuwałam już rosnącą erekcję. Jego dłonie błądziły po całym moim ciele. Podobało mi się w jaki sposób to robi. Dzięki jego dotykowi zapomniałam już o tym co ostatnio się wydarzyło. Jednak naprawdę za nim tęskniłam. Pociągnął mnie za włosy i odchylił moją głowę tym samym robiąc sobie dostęp do mojej szyi. Błądził po niej językiem. Swoimi pocałunkami zjechał na linię obojczyka. Zostawiał na nim mokre dróżki. Zaczął przygryzać i ssać skórę na mojej szyi i już spodziewałam się że pojawi się tam spora malinka. Oderwał się od niej i złączył nasze usta w krótkim pocałunku.
-Przepraszam Cię kotku, że Cię uderzyłem ale po prostu nie lubię jak ktoś mi się przeciwstawia. Rozumiesz o co mi chodzi, prawda?
-Tak rozumiem. Nie chciałam Cię zdenerwować.
-Wiem kotku. Bardzo Cię kocham i chcę żebyś mnie słuchała bo to dla mnie bardzo ważne. -Powiedział owijając sobie wokół palców moje włosy.
-Ja też Cię kocham skarbie. - Wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy.
-Więc powiem ci co masz teraz zrobić i  posłuchasz mnie.
-Yhym.
-Dobrze więc musisz polecieć  na tydzień do Berlina. Tam będzie czekał na Ciebie Trevor i dasz mu malutką przesyłkę. Którą zaraz Ci podam. Jutro wyjeżdżasz. Nie możesz nikomu powiedzieć gdzie jedziesz i po co. To dla mnie bardzo ważne więc zrobisz to dla mnie kochanie bo mnie kochasz, prawda?
-Czekaj, czekaj przecież ostatnio się o to pokłóciliśmy i mnie uderzyłeś bo nie chciałam się zgodzić.-powiedziałam odpychajac  się od niego. Ten zaś chwycił mnie za nadgarstki.
-Dlatego tym razem się zgodzisz chyba nie chcesz powtórki z rozrywki.- zacieśnił swój uścisk.
-Ała, to boli. Przestań. Jestem Ci tylko potrzebna żebyś mógł sobie ulżyć i do sprzedawania narkotyków. Myślałam że mnie kochasz ale jednak się myliłam.-zaczęłam się wyrywać ale on jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie.
-Ty mała dziwko nie będziesz się tak do mnie odzywać, masz to zrobić i gówno mnie obchodzi to że nie chcesz. Chyba że nie zależy ci na życiu twoich przyjaciółeczek. Zrozumiano?- nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Pokiwałam tylko twierdząco głową.
-Grzeczna dziewczynka. Chyba jednak nie jesteś taka głupia. A i jeszcze jedno wiesz masz rację nigdy cię nie kochałem byłaś mi potrzebna tylko do spraw biznesowych, a od zaspokajania miałem wiele innych dziewczyn które były dużo lepsze od ciebie.-patrzyłam na niego zszokowana czując jak łzy spływają po moich policzkach.
-Nie wierzę że to powiedziałeś jesteś zwykłym palantem. Nie wiem jak mogłam się w tobie zakochać myślałam że jesteś inny.
-Och proszę cię tylko bez tych gównianych gadek. A teraz już wypieprzaj muszę jeszcze coś załatwić skontaktuje się z tobą. Przesyłkę dam Ci następnym razem.- po tych słowach natychmiast wyszłam z auta nie chciałam go widzieć już nigdy więcej.
Łzy spływały w raz z tuszem po moich policzkach. Potykałam i przepychałam się między ludźmi. Patrzyli na mnie współczującym wzrokiem. Wsiadłam do pierwszego lepszego autobusu kupiłam bilet i zajełam miejsce. Z każdym kolejnym przystankiem przybywało i ubywało ludzi. Zatrzymaliśmy się na kolejnym przystanku i już mieliśmy ruszać lecz kierowca usłyszał że ktoś woła żeby poczekać.
-Już myślałem ze nie zdążę.- już ten głos gdzieś słyszałam ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
-Mogę się dosiąść? Widzę że znów się spotykamy. Co się stało?- był to Liam. Już myślałam, że wrócę spokojnie do domu a tu on wyskakuje.
-Jak już musisz to siadaj.-powiedziałam i zaczęłam wycierać łzy.
-Dlaczego płaczesz?
-Nie twoja sprawa. Może po prostu lubię sobie tak popłakać od czasu do czasu bez powodu.
-Niezłe zainteresowanie masz. A tak na serio?-jego wyraz twarzy świadczył że się martwi.
-Daj mi spokój.- założyłam torbę na ramię i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Zaczekaj.- złapał mnie za nadgarstek.
-Puść mnie do kurwy nędzy!-krzyknęłam na cały autobus i poczułam wzrok pasażerów na sobie. On zaś puścił moją rękę. Autobus się zatrzymał i wysiadłam z niego.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obrazić ani nic w tym stylu. Pogadamy?-przyspieszyłam kroku a on nie pozostawał mi dłużny.
-Daj mi spokój nie mam na nic już siły, mam wszystkiego kurwa dość. Ciebie, siebie całego mojego jebanego życia. Dla nikogo się nie liczę, wszyscy mnie wykorzystują i potrzebują jeśli czegoś chcą. -Wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Przyciągnął mnie do siebie i wtuliłam się w niego.
-Shh. Z czasem na pewno się wszystko ułoży.
-Nie ułoży.
-Nie gadaj głupot. Chodź odprowadze Cię do domu.
-Już drugi raz mnie pocieszasz. Jesteś przy mnie wtedy kiedy potrzebuje żeby ktoś mnie wspierał. Dziękuję Ci że jesteś.
-Proszę nie smuć się już. Nie lubię gdy ktoś jest smutny. A w szczególności piękna dziewczyna.-zaczął bawić się końcówkami moich falowanych włosów.
-Czy ty próbujesz mnie poderwać?-na moją twarz wdarł się mały uśmiech.
-Umm.. nie no co ty. Nie, nie po prostu chcę Cię pocieszyć ale to i tak nie zmienia faktu, że jesteś piękna nawet jeśli jesteś smutna.
-Weź mi tu już nie słodź bo jeszcze się zakochamy w sobie. Czego oboje z pewnością nie chcemy.- Odsunęłam się od niego i ruszyliśmy w stronę domu.
Rozmawialiśmy na jakiekolwiek tematy. Poznaliśmy się nawzajem. Był spoko facetem.
-No to jesteśmy na miejscu. -Powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Jak będziesz jeszcze chciała się spotkać i pogadać to masz mój numer.- wręczył mi karteczkę z numerem telefonu.
-Z pewnością się odezwę. Dziękuję Ci, że dotrzymałeś mi towarzystwa i pozwoliłeś choć na chwilę zapomnieć o tym złym dniu. Jeszcze raz Ci dziękuję. - cmoknęłam go w policzek.
-Nie masz za co mi dziękować. Będę leciał. Do zobaczenia. Mam nadzieję że niedługo się zobaczymy.
-Też mam nadzieję. Pa.
-Pa. Uważaj na siebie.
-Ty też uważaj.
Pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do domu. Od razu pobiegłam do pokoju. Nikogo jeszcze prawdopodobnie nie było gdyż było dosyć cicho. Wzięłam gorący prysznic, przebrałam się i włączyłam sobie tv. Chciałam zapomnieć o dzisiejszym spotkaniu z Nick'iem.

----------------------------------------------------------------------------------------------------


Wracamy z rozdziałem numer 6. Może długość wam wynagrodzi to dość długie czekanie. Mamy nadzieję że się wam spodoba i napiszecie co o nim sądzicie w komentarzu. Rozdziały teraz będą się pojawiać przynajmniej raz na 2 tygodnie albo i szybciej w zależności od tego czy będziemy mieć czas na pisanie. Jesteśmy w szkole średniej więc musimy się na prawdę dużo uczyć.
Buziaki xx

Czytasz = Komentujesz

7 komentarzy:

  1. Rozdział jest cudowny ♥
    Czekam na nn i zapraszam do mnie. Mam nadzieję , ze wyrazisz swoje zdanie .
    http://history-from-the-darkest-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. A co z Andreą ? Myśle że ty tajemniczym czatowiczem jest Zayn.
    Pasowali by do sb.
    O liam i Eve jak słodko
    Teraz wyszło szydło z worka. Cały ten Nick.
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww jest naprawdę dobry !! Kc :-* weny życzę xd iaww.. Liam i Eve !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww cudowny, genialny !
    W moim opowiadaniu też występuje Andrea, zbieg okoliczności haha.
    Życzę dużo weny :*

    http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć. Przepraszam, że jestem tu dopiero teraz, ale kompletnie nie mogłam znaleźć czasu żeby w spokoju przeczytać i skomentować rozdział. Nie lubię komentować później, bo boję się że zapomnę, a wiem ile komentarze znaczą dla piszącego. Dlatego jestem dopiero teraz :*
    Rozdział jest naprawdę dobry. Rozwijacie się dziewczyny z każdym kolejnym słowem. Strasznie polubiłam Louisa w tym opowiadaniu. Pomińmy fakt, że ubóstwiam go w każdym wcieleniu, ale naprawdę intryguje mnie jego osoba. Oby jak najwięcej jego perspektyw :D
    Dziewczyny nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam dalszej weny i kolejnych ciekawych pomysłów!
    Trzymajcie się Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama nie wiem co mogłabym napisać. Rozdział jest naprawdę bardzo dobry i myślę, że będę wpadać tu częściej, by czytać kolejne. Od pierwszego do właśnie tego szóstego w waszym stylu zmieniło się bardzo wiele. Oczywiście na lepsze. Jestem pod wrażeniem i życzę wam, żeby tak było dalej. Louis jest moją ulubioną postacią. Wydaje mi się być najbardziej interesujący i dobrze by było, gdyby pojawiał się częściej, bo wykreowałyście go świetnie, a nie tak jak w każdym innym opowiadaniu - nudno. Mnie do siebie przekonał. Czekam na kolejny rozdział. :)
    http://troublemaker-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Anette, nikt nie potrafi zrozumieć jej cierpienia i pomóc jej. Widzi tylko żyletki, kurczę, tak mi jej szkoda :(.
    Mi również wydaje się, że ten tajemniczy kolega z czatu do Zayn. Zbyt oczywiste.
    Harry i Camille, kto by się spodziewał?
    Tak wiele emocji, że aż tylko dalej się chce czytać :>

    OdpowiedzUsuń