niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 10

*Louis*

Dziś nastał długo wyczekiwany dzień na który czekałem prawie półtora tygodnia. Dzień w którym miałem spotkać się z Marcelem. Mamy spotkać się o 16 przy kawiarni po jego pracy. Mój ojciec dopiero dziś dał mu trochę luzu i kończy pracę szybciej. Każe mu pracować tak długo za takie marne grosze. Wiem, że jest chujem ale rodziny się w końcu nie wybiera i trzeba szanować to co się ma. Zegar wybił 13. Jestem tak strasznie podekscytowany dzisiejszym dniem że latam po całym domu szczerząc się jak jakiś idiota.
-Synku co ty dzisiaj taki uradowany? - spytała mnie mama gdy wszedłem do kuchni.
-A co już nie można się w tym domu niczym cieszyć?
-Można skarbie. A co jest tego powodem? - nigdy nie odpuszczała, zawsze musi wszystko wiedzieć.
-Ojciec w domu?
-Nie zmieniaj tematu. W pracy jest. - Pogroziła palcem niczym 5 latkowi, który uderzył chłopca łopatką w piaskownicy.
-Spotykam się dzisiaj z moim przyjacielem po prawie 2 tygodniach. - zacząłem bawić się pomarańczą leżąca na blacie.
-Z Harry'm, tak?
-Nie mamo nie z Harry'm ani nie z Liam'em, Zayn'em czy też z Niall'em.
-Pokłóciliście się?- Mówiłem że nie odpuszcza? To mówię jeszcze raz.
-Nie, skąd w ogóle ten pomysł? Mam też innych przyjaciół jak na przykład Marcela.
-Tylko pytam. To z nim się wybierasz tak?
-Tak.
-To nie jest ten chłopiec co pracuje u ojca w wytwórni?
-Tak to właśnie Marcel. - na samo powiedzenie jego imienia miałem motylki w brzuchu.
-Bardzo przyjemny chłopak.
-Wiem mamo dlatego się z nim przyjaźnie.
-Od dawna się znacie? - zaczęła kroić warzywa.
-Poznaliśmy się u Harry'ego jak u niego często przebywałem. Wiesz Hazz z nim mieszka to trudno byłoby go nie znać. A nasza znajomość zacieśniła się na ostatniej imprezie. - na moją twarz wkradły się rumieńce na samą myśl o tym  co się wydarzyło.
-Na tej imprezie co wróciłeś półprzytomny? - zaśmiała się pod nosem.
-Skąd wiesz, że byłem półprzytomny?
-Synku trudno byłoby nie wiedzieć jeżeli pomyliłeś mnie z jakąś koleżanką i krzyczałeś 'dzisiaj skarbie nie mam ochoty, może następnym razem' i posłałeś mi buziaka w powietrzu.
-Co? Serio? - zacząłem się głośno śmiać po czym dołączyła do mnie mama.
-Tak synku i na deser powiem Ci  że Twój ojciec był zaskoczony gdy podszedłeś do niego i poklepałeś go po twarzy mówiąc ' Johnny, nie denerwuj się, odklepiemy i będzie dobrze. Jesteś zwycięzcą'.
-Nie wierzę chyba na prawdę byłem tak bardzo schlany. - próbowałem opanować swój śmiech.
-Było minęło, ale przynajmniej było trochę komizmu w domu. Gdzie się wybierasz z tym młodzieńcem? - powiedziała uspokojona już mama.
-Przepraszam mamo jeśli to przysporzyło jakiś kłopotów. - uśmiechnęła się lekko. -Wybieramy się na jakieś zakupy. Muszę się za niego w końcu wziąć bo wygląda 10 lat starzej.
-Milo z Twojej strony. Między wami coś jest? - obawiałem się tego pytania. Nie widziałem co odpowiedzieć bo sam nie byłem pewny tego co jest między mną a Marcelem. Ale w końcu się przełamałem i opowiedziałem całą historię. Mama mi o dziwo nie przerywała.
-Jesteś na mnie zła mamo?- spytałem gdy skończyłem opowiadać.
-Skarbie nie mogę być zła na Ciebie. Nie mam powodów. Cieszy mnie to że znalazłeś swoją bratnią duszę. Dla mnie liczy się tylko szczęście mojego kochanego małego synka. - przytuliła mnie mocno do siebie.
-Dziękuję mamo. Nie jestem aż taki mały. - zacieśniłem uścisk i zacząłem się śmiać. -Tylko nie mów o naszej rozmowie ojcu. Nie chce żeby Marcel miał przez to kłopoty w pracy.
-Dobrze synku. Nie ma sprawy. Idź się szykuj masz tylko godzinę do randki. - spojrzałem na zegarek rzeczywiście było już późno. Pożegnałem się z mamą i ruszyłem do pokoju. Poszedłem się odświeżyć. Zacząłem się zastanawiać jakby mógł zareagować ojciec na wieść o mnie i Marcelu. Skierowałby mnie pewnie na jakieś leczenie. Twierdzi, że homoseksualizm to choroba i trzeba się z niej koniecznie leczyć. Nie rozumie tego, że miłość nie musi być tylko między kobietą a mężczyzną ale też może wystąpić między osobami tej samej płci. Nie liczy się płeć tylko uczucie jakie jest między nimi. Mam nadzieję, że kiedyś zaakceptuje mój wybór..
Wyszedłem spod prysznica i skierowałem się do szafy. Ubrałem czarne bokserki, fioletowe, ciemne spodnie i szary sweterek. W Londynie nie było zbyt ciepło. Popsikałem się perfumami i zszedłem na dół. Ubrałem buty, wziąłem klucze od domu i pożegnałem się z mamą. Była już 15.50 przyspieszyłem moje kroki. Punkt o 16 dotarłem pod kawiarnię, gdzie czekał na mnie już Marcel. Na jego ustach zawitał szeroki uśmiech podobnie jak na moich. Przytuliliśmy się na przywitanie  i skierowaliśmy do centrum handlowego.
-Jak się pracowało? - spytałem.
-Dobrze tylko jestem już zmęczony tą pracą. A co z twoją koleżanką?
-Bez zmian nadal jest w śpiączce. Martwimy się o Liam'a. Strasznie to przeżył. Nigdzie nie wychodzi od półtora tygodnia. Musimy się wybrać z chłopakami do niego. Jeśli chcesz możesz iść z nami.
-Nie, dzięki Lou. To wasz przyjaciel więc idźcie sami.
-Jak uważasz. Chodźmy tu - zaciągnąłem go do Topman'a.
-Tu jest za drogo, Loueh.
-Ja zaprosiłem Cię na zakupy więc ja płacę. Uprzedzam, że jestem zakupoholikiem. - zaśmiałem się.
-Nie wiem jak Ci dziękować. - uśmiechnął się szeroko.
-Ważne, że jesteś przy mnie. Nic więcej mi nie potrzeba. - pocałowałem go w policzek na co się zarumienił co czyniło go jeszcze bardziej uroczym. Przechodziliśmy między wieszakami z ubraniami co wpadło mi ciekawego do rąk pakowałem od razu do koszyka. Marcel zniknął mi na chwilę z oczu. Po 10 minutach moje oczy napotykały jego i powędrowałem prosto do niego.
-Chyba nie chcesz tego kupić? - wskazałem na pulowerek w jakieś wzory, który trzymał w ręce. Spojrzał na mnie a później na niego.
-Co w nim złego? Wygląda przyjemnie. - stwierdził.
-Może i wygląda przyjemnie ale dla dziadka, który ma 80 lat. A z tego co wiem to chyba nim nie jesteś, nie sądzisz?
-Rzeczywiście. - wzruszył ramionami i odwiesił go.
Po 2 godzinnych zakupach szliśmy obładowani torbami. Skręciłem w jedną aleję, a tuż za mną Marcel.
-Optyk? - spytał zdziwiony.
-Tak, kochanie. Będziesz nosił soczewki.
-Ale ja nie chcę. Wolę swoje okulary. - chciał ruszyć w inną stronę, ale go powstrzymałem.
-Będziesz wyglądał o wiele lepiej niż w tych goglach.
-Nie podobają Ci się?
-Są fajne, ale wiesz soczewki są lepsze.
-Ehh no dobrze.
Po załatwieniu wszystkich formalności musieliśmy poczekać godzinę aby odebrać gotowe już soczewki. W międzyczasie udaliśmy się do restauracji na obiad. Było bardzo przyjemnie i śmiesznie. Po odebraniu soczewek Marcuś zaproponował abyśmy poszli do niego na co się bez zastanowienia zgodziłem. Chciał mi pokazać swój nowy image. Zrobił mi ciepłą herbatę i usadowiłem się na jego kolanach. Zaczerwienił się po raz kolejny.
-Wyglądasz uroczo gdy się rumienisz. - pocałowałem go co oczywiście odwzajemnił.
Pogłębiłem pocałunek wprawiając w ruch mój język, swoje dłonie wsunąłem w jego włosy i pociągnąłem je za końce. Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i jak oparzony wstałem z kolan Marcela.
-Cześć Lou! - powiedziała Camilla, Harry zaś zacisnął szczękę i pięści.
-Z jakiego powodu tu przyszedłeś? - spytał mnie Harry.
-Pomyślałem, że wpadnę i wybierzemy się razem do Liam'a.
-Marcel coś ty ze sobą zrobił? Czy ja nie pomyliłam chłopaka? Wyglądacie tak samo. A co z Twoimi okularami?  O i nie masz już tego przypałowego pulowerka. -  Camss zadawała setki pytań.
-Przestań! - warknął Harry.
-Kurwa a Tobie o co chodzi że na mnie krzyczysz? - posmutniała.
-Przepraszam kochanie. Możesz wrócić sama do domu?
-Harry jak mogłeś na mnie krzyknąć? - pokręciła głową i zmierzała do wyjścia. Ten przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił szepcząc jej coś do ucha na co przytaknęła i pocałowała go.
-Do zobaczenia Lou i Marcel!
-Cześć - powiedzieliśmy obaj.
-Pa Skarbie. - powiedział Harry, pocałował ją w czoło i zamknął za nią drzwi.
-Co wy obaj odpierdalacie, co? - spytał
-Nic?
-Jak kurwa nic? A co to ma być za przychodzenie do Marcela i chodzenia z nim na jakieś zakupy? Jak on teraz w ogóle wygląda do chuja ?! - krzyknął zdenerwowany.
-Jesteśmy dorośli i możemy robić co nam się podoba. - powiedział Marcel.
-Jakie kurwa dorośli? Weź się zamknij idioto nie rozmawiam z Tobą!
-Harry kurwa! Przestań tak do niego mówić w końcu! - nie wytrzymałem.
-A co ty go tak bronisz, co? Kurwa nienawidzę was obu. Obaj jesteście chujami! Jak mogliście mi o niczym nie powiedzieć? W szczególności ty Louis. To ma być przyjaźń? Wszyscy wiedzą a ja dowiaduje się jako ostatni że jesteście razem? Coś tu jest kurwa nie halo!
-Ja pierdolę. Harry uspokój się porozmawiajmy!
-Ja kurwa jestem spokojny! - wyrzucił ręce do góry.
-Nie widać. Nie mówiłem Ci bo wiem jakbyś zareagował. Nie cierpisz Marcela i wszyscy o tym wiemy choć nic Ci nie zrobił. Tak, jesteśmy razem i nic ani nikt nam nie zburzy naszego szczęścia! Nawet ty Harry.. Możesz to akceptować lub nie. Chociaż jeśli jesteś moim przyjacielem powinieneś wspierać mnie w moich wyborach a nie drzeć pyska od samego przyjścia. Pomyśl nad tym. Nie chcę stracić najlepszego przyjaciela ze względu na moją orientację. Proszę zaakceptuj nasz związek. - złapałem Marcela za rękę. On również był przejęty tą sytuacją.
-Postaram się.. i was przepraszam że tak zareagowałem. To wszystko mnie już przytłacza. Cały czas siedzimy z Camillą w szpitalu przy Eve. Nie mamy pojęcia kiedy się wybudzi. Na dodatek Liam..
-Co z nim? Nie odpowiada na moje telefony.
-Załamał się.. Wygląda okropnie. Jedziesz z nami do niego?
-Jasne.
-Przepraszam was jeszcze raz i życzę szczęścia. Rozejm Marcel?
-Rozejm. - podali sobie ręce i uścisnęli się po bratersku.
-W końcu jesteś moim kuzynem i na dodatek pieprzysz mojego najlepszego przyjaciela. - powiedział z głupim uśmieszkiem.
-Harry! Ty głupi chuju, zamknij się już. - zaśmiałem się.
-Dobra, dobra ja swoje wiem. Czekam na Ciebie w aucie. - skierował się do drzwi frontowych.
-Przepraszam za Hazzę. To mój przyjaciel i się o mnie martwi dlatego tak zareagował.
-Spokojnie Lou. Każdy by się martwił. Idź już bo Harry czeka. Odezwij się jak będziesz już w domu. Uważaj na siebie. - przytulił mnie mocno i pocałował.
-Dobrze. Do zobaczenia. - Marcel odprowadził mnie do auta i jeszcze raz pocałował.
-Kurwa! Jesteście obrzydliwi! - zaśmiał się Hazza.
-Spierdalaj. - odpowiedziałem i pomachałem Marcelowi na pożegnanie.
-Ile jesteście już razem?
-Od ostatniej imprezy w domu Gathi.
-Czyli półtora tygodnia i ja nic nie wiem?
-Mówiłem Ci że bałem się twojej  reakcji.
-Dobra głąbie zapamiętam to sobie.
-Nie bądź zły. - dźgnąłem go w żebro na co zareagował śmiechem.
-Jestem trochę zawiedziony, że dowiedziałem się jako ostatni. - spochmurniał.
-Przepraszam Harry. Obiecuję że teraz będziesz o wszystkim widział jako pierwszy. Kocham Cię bracie.
-Trzymam Cię za słowo kozi bobku. Też Cię kocham frajerze. - uśmiechnął się szczerze.
-Kozi bobku? Co to kurwa jest? - wybuchnęliśmy obaj śmiechem .
-Jedziemy jeszcze po resztę tych idiotów.
-Okay. Kozi bobku. - usadowiłem się wygodnie na siedzeniu.
Harry jeszcze puszczał swoje suchary typu: Puk, puk z których sam się śmiał jak idiota, a ja udawałem, że są śmieszne choć wcale nie były. Nie chciałem żeby było mu przykro. Po drodze zabraliśmy ze sobą Horan'a i Malik'a. Zajechaliśmy pod dom Li i wysiedliśmy po kolei z auta. Zadzwoniłem dzwonkiem o dziwo pozwolił nam wejść. To co zobaczyliśmy było przerażające. Był brudny, zarośnięty jak jakieś zwierzę i pijany. Wnętrze domu było zagracone resztkami jedzenia, puszkami i butelkami po alkoholu. W całym pomieszczeniu unosił się okropny zapach. Zmienił się. Eve musi być dla niego bardzo ważna. Nikt go jeszcze w takim stanie nie widział. Na sam jego widok łzy napłynęły mi do oczu.


*Liam*

Minęło półtora tygodnia od kiedy Eve zapadła w śpiączkę. Nikt nie wierzył, że miała do czynienia z narkotykami. Wszyscy byliśmy zdziwieni tą sytuacją. Przez pierwsze trzy dni czuwałem przy jej łóżku dzień w dzień. Lekarz mówił, że to lekka śpiączka i może potrwać do 2 dni. Chłopaki nakazali mi jechać do domu się wyspać. Posłuchałem ich bo naprawdę wyglądałem jak wrak człowieka. Odwieźli mnie pod sam dom i gdy przekroczyłem próg coś we mnie pękło. Rozpłakałem się. Płakałem jak małe dziecko. Jeszcze nigdy nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu. Zawsze jestem poukładany i wszystkim staram się pomagać. Ale sam sobie nie umiem pomóc i to jest najgorsze. Gdy powoli się uspokajałem zdecydowałem się wybrać do sklepu po coś do jedzenia. Zamknąłem drzwi od domu i skierowałem się do pobliskiego supermarketu. Kupiłem jakieś makarony, ryż, warzywa, owoce i wiele innych produktów. Przechodząc koło działu z alkoholem zdecydowałem się na kupno dwóch zgrzewek piwa i kilka rodzajów wódki. Nie narzekałem nigdy na brak gotówki. Moi rodzice co miesiąc wysyłają mi sporo gotówki na które muszą ciężko pracować jako prawnicy. Przy kasie zabrałem parę paczek fajek. Spakowałem i zapłaciłem za wszystko. Zadzwoniłem po zaufanego taksówkarza żeby zabrał i zawiózł moje zakupy do domu. Miałem jeszcze sprawę do załatwienia. Skręciłem w ciemny zaułek i spotkałem Jacoba. Jest dilerem i to zawsze u niego każdy kupował zielsko czy kokę. Przywitałem się i wytłumaczyłem mu jaka jest sytuacja. Bez zbędnych pytań dał mi dwie działki. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i udałem się do domu. Włączyłem jakiś film i otworzyłem pierwsze piwo. Z czasem byłem już dość najebany. Spaliłem paczkę papierosów i chyba zasnąłem. Tak trwało moje życie przez jakieś kolejne dwa dni. Porozrzucane puszki, potłuczone butelki, resztki jedzenia. Mój dom wyglądał okropnie tak jak i ja. Wyglądałem jak typowy żulik. Chłopaki codziennie przychodzili do mnie ale nie wpuszczałem ich. Dzisiaj było inaczej. Chciałem się już jakoś za siebie zabrać. To nie było do mnie podobne tak wyglądać. Usłyszałem dźwięk dzwonka i krzyknąłem żeby wejść. Wpadła do mnie cała wielka czwórka.
-Wyglądasz jak wrak człowieka. - powiedział Zayn z szeroko otwartymi oczami.
-Was też miło widzieć. - odpowiedziałem sarkastycznie.
-Stary weź idź się umyj bo cuchniesz jak pies! - krzyknął Hazz.
-Jesteście bardzo mili. Jeśli macie się tak zachowywać to spierdalajcie.
-Ej a co to ma być? - spytał Lou trzymając mały woreczek.
-Nie twoja sprawa. Wypierdalać stąd! Nie chcę was widzieć. Nie przychodźcie tu więcej. Mam was dość. - otworzyłem im i wskazałem ręką by wyszli.
-I tak zachowuje się przyjaciel? - powiedział Niall i coś we mnie pękło. Niczym zaświecona żarówka zdałem sobie sprawę z tego jak się zachowuje w stosunku do moich braci. Nie powiedziałem im nic. Nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa. Było mi cholernie głupio, że taki jestem dla nich.
-Nic nie powiesz? - ponaglił mnie Niall.
-No tak. Bo po co? Ale ok. Jesteśmy braćmi. A bracia sobie pomagają nie zależnie od sytuacji! - krzyknął zdenerwowany Zayn.
-Dobra bierzemy się do pracy. Nie pozwolimy Ci się stoczyć na samo dno. Idź się wykąp i ogól bo wyglądasz jak menel. A my tu posprzątamy. - zaczął Harry.
-Nie trzeba. Dam sobie radę..
-Już nic nie mów tylko się ogarnij. - przerwał mi Lou.
-Dziękuję. - szepnąłem i skierowałem się do łazienki. Popatrzyłem w lustro i rzeczywiście wyglądałem nie za dobrze. Na sam swój widok skrzywiłem się. Ściągnąłem brudne ubrania i wskoczyłem pod prysznic.
Gorąca woda zmyła ze mnie wszystkie brudy. Ukoiła ból jaki czuje w swoim sercu. Dokładnie się umyłem i wytarłem miękkim ręcznikiem. Zgoliłem zarost i ubrałem się w czyste ubrania. Zszedłem na dół i czekała na mnie miła niespodzianka. Chłopcy wysprzątali cały dom i przygotowali mi śniadanie.
-Dzięki wielkie. Nie musieliście tego robić, sam bym sobie jakoś poradził. Zachowałem się jak kutas.
-Ale Liam.. ty jesteś kutasem. - stwierdził Lou na co zgromiłem go wzrokiem.
-Jesteśmy braćmi. Musimy sobie pomagać i wspierać. Razem jesteśmy silniejsi niż w pojedynkę. -  Po wypowiedzianych słowach przez Zayn'a zaaranżowałem grupowy uścisk, który z prędkością światła został odwzajemniony.
-Kocham was zjeby! - krzyknął Lou.
-Boże hahahahaha Louis przestań nie mogę oddychać. Powietrza! - zaczął Nialler. Ma takie dziwne odpały po tekstach Boobear'a.
-Spójrz jakie Harry aka MasterChef zrobił Ci śniadanie. Jajecznica na bekonie. To co lubisz najbardziej i do tego kanapki przekrojone równiutko od poziomicy. Jeszcze jakbyś widział jak był ubrany gdy to wszystko przyrządzał. Kask, kamizelka pomarańczowa niczym robotnik.

Atmosfera się rozluźniła ale nie na długo gdyż ktoś musiał wspomnieć o Eve.
-Cieszę się stary, że się choć trochę ogarnąłeś, Eve nie chciałaby Cię takiego zobaczyć jak się wybudzi.
-Właśnie jeżeli się obudzi. - posmutniałem.
-Obudzi tylko musisz w to wierzyć. Jedziesz z nami do niej? - poklepał mnie po plecach Niall.
-Pojadę sam wieczorem. Teraz na pewno dziewczyny u niej są. Nie chcę tam się wbijać. Jej rodzice są przy niej?
-Ok jak uważasz. Tak byli. Nie za bardzo się tym przejęli. - odpowiedział Harry.
-Są dziwni. Ważne że ma przy sobie przyjaciół.
-Dobra Li my będziemy się zbierać. Ja muszę jechać z Camss do jej pracy. Lou pewnie się z kimś umówił. Nialler pewnie do Gathi się wbija. A ty Zayn?
-Ja idę dzisiaj do kina z Perrie i jej bratem.
-Po chuj z jej bratem? - spytałem zdziwiony.
-Chciałem jeszcze zaprosić Annette. Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Możesz zaprosić. Odstresuje się przynajmniej.
-Dzięki wam za przyjście i zmotywowanie mnie.

Wykonaliśmy grupowy uścisk. Pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją drogę. Zamknąłem za nimi drzwi na klucz i ruszyłem do salonu. Jednak musiałem się wrócić bo usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Co zapomnieliście powiedzieć, że mnie kochacie? - otworzyłem i nagle zostałem rzucony na ziemię.
-Widzę że znów się spotykamy, Payne.
-Kim ty jesteś do cholery? - krzyknąłem.
-Nie pamiętasz mnie? Może to Ci przypomni.- wskazał na rozcięty łuk brwiowy i przystawił mi nóż do gardła.
-Z wielką przyjemnością zrobiłbym to drugi raz. - splunąłem.
-Wątpię. Jak wiesz Eve nie wykonała swojego zadania poprawnie i moje pieniądze przepadły. Sprawdziłem Ciebie i twoją rodzinę. Rodzice prawnicy, tak? Kasy wam nie brakuje. Więc ty mi ją oddasz albo inaczej tej dziwce..
-Nie mów tak o niej. Ona może przez Ciebie umrzeć. Rozumiesz to skurwielu?
-Nie przerywaj mi jak mówię. - jeszcze silniej przyłożył mi nóż do gardła. - Doskonale wiem, że jest w śpiączce. Jestem bardziej poinformowany niż ktokolwiek inny. Spłacisz jej dług. Bo inaczej stanie się jej krzywda i jej najbliższym też. Chyba nie chcesz kupować jej już wieńca na grób? Wiem, że marzysz o tym by ją w końcu zerżnąć. Muszę Cię zdziwić, nie jest dobra w te klocki. - nie wytrzymałem i kopnąłem go w krocze. Na co osunął się po ścianie. Szybko się pozbierał i wymierzył mi cios w twarz, nie byłem mu dłużny. Po kilku wymierzonych ciosach zostałem z rozciętą wargą zaś on z kilkoma siniakami.
-Nie bądź taki pewny siebie Payne. Jeszcze się odezwę. Szykuj już kasę, 10 tysięcy jeśli nie chcesz  zobaczyć jej martwej. - po tych słowach wyszedł trzaskając drzwiami. Otarłem krew cieknącą z ust i sięgnąłem po komórkę. Musiałem zadzwonić do rodziców żeby pożyczyli mi klika tysięcy. Zgodzili się nie pytając do czego są mi potrzebne. Ogarnąłem się  i zmierzałem do kuchni po lód. Po skończonej kuracji wziąłem prysznic i udałem się do szpitala. Udając że nic się nie stało. Jeśli powiedziałbym komuś co się właśnie wydarzyło miałbym wielkie problemy z Nick'iem i mógłby skrzywdzić Eve. Nie chciałbym przez to kolejny raz przechodzić..


*Agatha*

Szykowałam się do dzisiejszego spotkania z Niall'em. Zrobiłam małe zakupy żeby przygotować nam coś do jedzenia. Nie potrafiłam gotować tak dobrze jak Kate ale nie było najgorzej. Ważne żeby Nialler był najedzony i żeby mu smakowało. Zdecydowałam się na zrobienie ryżu z warzywami na patelni i kurczakiem. Wyciągnęłam potrzebne mi składniki i zaczęłam sporządzać potrawę. Będzie mi się jakoś musiał odwdzięczyć bo nienawidzę przyrządzać niczego z mięsa. Jest takie oślizgłe. Wolę jeść niż przyrządzać. Wrzuciłam kurczaka na rozgrzaną patelnię i udałam się do swojego pokoju by wrzucić ubrania swoje i dziewczyn do pralki. Brakowało mi ich wszystkich. Camss pojechała z Harry'm do szpitala tak jak Annette i Kate. Wszyscy przeżyliśmy ten epizod z narkotykami i śpiączką Eve. Niall wspominał mi że wybiera się z chłopakami do Liam'a. Nie odpowiada na ich wiadomości. Widzę że zaiskrzyło coś między nimi po ostatniej imprezie. Moje rozmyślenia przerwał zapach spalenizny.
-O kurwa! Zapomniałam o kurczaku! - krzyknęłam na cały dom i zbiegłam jak najprędzej na dół. W całej kuchni było siwo od dymu. Wyłączyłam gaz i odkryłam pokrywkę. Z kurczaka został tylko czarny popiół. Usłyszałam dzwonek do drzwi i pospiesznym krokiem udałam się do drzwi by przywitać się z gościem, którym okazał się mój chłopak. Zamknęłam za nim drzwi i swoje ręce oplotłam wokół jego szyi.
-Cześć kochanie. -pocałował mnie w usta.
-Hej. Mam nadzieję że nie jesteś bardzo głodny. -wtuliłam się w jego tors.
-Tylko nie mów że coś przypaliłaś.
-Skąd wiesz?
-Camilla mnie uprzedziła że niezbyt dobrze gotujesz i sądzę po zapachu spalenizny.
-Czy ona zawsze musi mnie upokarzać? Będziesz musiał zadowolić się dziś tylko ryżem z warzywami.
-Nie muszę jeść. Bardziej wolałbym Ciebie. -przygryzł płatek mojego ucha.
-Nialler! -krzyknęłam i podążyłam w stronę kuchni.
-Byłeś u Liam'a?-spytałam.
-Byłem.
-I jak tam u niego? Trzyma się jakoś?
-Jest załamany. Gdybyś go tylko widziała jak wyglądał gdy tam przyszliśmy.
Wrak człowieka. Zaniedbany strasznie a jego dom? Pełno butelek, resztek jedzenia. Lou znalazł nawet woreczek z dragami. - Usiadłam mu na kolanach a on przytulił się do mnie. - Na szczęście ich nie zażywał. Kazaliśmy mu się umyć i zrobiliśmy mu śniadanie. Przeprosił nas za swoje zachowanie i nawet normalnie rozmawialiśmy. Bardzo przeżył tę sytuację z Eve.
-Spokojnie Skarbie. Nie wiesz czy był u Eve?- Pogładziłam go po policzku.
-Jeszcze nie. Wieczorem mówił że pojedzie. Nie chciał przeszkadzać teraz. A ty byłaś?
-Jasne że byłam. Teraz są u niej dziewczyny. Więc jak na razie jesteśmy sami. - Uśmiechnęłam się lekko.
-Jednak jestem głodny. Zjedzmy coś.
-Mówiłam że długo bez jedzenia nie wytrzymasz. Ja nałożę nam jedzenia a ty poszukaj jakiegoś filmu.
-Oglądamy w salonie czy w Twoim pokoju? - spytał z głupim uśmieszkiem na twarzy na co się zaśmiałam.
-U mnie. - odpowiedziałam a Niall złożył na moich ustach pocałunek, który odwzajemniłam. Zaczęłam nabierać nam jedzenia. Przygotowałam jeszcze nam kanapki i popcorn. Zaniosłam wszystko na górę a Nialler'a poprosiłam żeby zrobił nam coś do picia. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i czekałam na niego.
-Skarbie? - usłyszałam wołanie z dołu.
-Tak?
-Ile słodzisz?
-Dwie łyżeczki. Jak możesz takich rzeczy nie wiedzieć? Lepiej się pośpiesz. -odkrzyknęłam.
Po kilku minutach zjawił się Niall z dwoma dużymi kubkami gorącej herbaty. Postawił je na stoliku nocnym. Wskoczył na łóżko i usadowił mnie między swoimi nogami. Moje plecy dotykały jego klatki piersiowej. Pocałował mnie w czoło i włączył film 'Śmiertelna wyliczanka'. Nie był on nudny ani jakiś wybitnie ciekawy. Był przeciętny. W niektórych momentach zaczynałam się bać. Niall to wyczuwał i wtulał mnie w siebie jeszcze bardziej. Zjedliśmy wszystkie przygotowane potrawy i wypiliśmy po herbacie. Gdy film się skończył. Niall obrócił mnie w swoją stronę tak że siedziałam na nim okrakiem. Zaczął mnie namiętnie całować błądząc rękami po moich plecach. Nie byłam mu dłużna i jedną dłoń wsunęłam w jego miękkie włosy a drugą pod jego koszulkę. Na moje postępy odpowiedział gardłowym jęknięciem. Całował mnie po szyi gdzie z czasem pojawiła się jak sądzę malinka sporych rozmiarów. Swoje ręce przeniósł na moje pośladki lekko je ściskając na co cicho jęknęłam. Zaczynał odpinać rozporek od moich spodni ale mu w tym przeszkodziłam kładąc dłonie na jego. Co oznaczało żeby przestał. Popatrzył na mnie ze smutną miną.
-Przepraszam. Nie jestem jeszcze gotowa. -spuściłam głowę w dół. Niall pociągnął mnie za brodę.
-Poczekam. - powiedział czule i dał buziaka w nos tuląc mnie do siebie.
-Wiem że nie będziesz długo czekał i mnie z tego powodu zostawisz ale naprawdę nie jestem jeszcze gotowa. Nie chcę Cię zawieść. Jestem beznadziejna.
-Ej Skarbie będę czekał ile tylko będzie trzeba. Musisz chcieć tego tak samo jak ja. Nie jesteś beznadziejna. Jesteś cudowna. Kocham Cię. -otworzyłam szeroko oczy.
-Czy ty właśnie powiedziałeś że mnie kochasz? -byłam zdziwiona.
-Tak? Kocham Cię.
-Nie mogę uwierzyć że to powiedziałeś! Ja też Cię kocham. -uśmiechnęłam się szeroko na co się zaśmiał.
Właśnie osoba, która jest dla mnie najważniejsza powiedziała że mnie kocha. Jak ja mam teraz normalnie funkcjonować?
-Księżniczko ja będę się już zbierał bo jest późno.
-Nie idź. Zostań ze mną. Nie chce zostać sama. - zrobiłam smutną minę.
-Dobrze ale ubierz coś seksownego do spania.
-Niall!-uderzyłam go poduszką na co głośno się zaśmiał.
Reszta wieczoru minęła bardzo przyjemnie. Zagraliśmy w Scrabble, pooglądaliśmy jeszcze jakieś teleturnieje i zaczęłam szykować się do spania. Niall czekał na mnie na łóżku już wykapany. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do łóżka.
-Mówiąc żebyś ubrała coś seksownego nie miałem na myśli piżamy w misie. -wybuchnął głośnym śmiechem.
- Chcesz spać na kanapie? -powiedziałam srogo.
-Dobrze już chodź tutaj. -Odkrył kołdrę i wskazał bym się koło niego położyła. Był w samych bokserkach! Zrobiłam to co mi kazał.
-Dobranoc kochanie. -powiedziałam słodko.
-Dobranoc skarbie. Kocham Cię. -odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
-Ja Ciebie też. -uśmiechnęłam się promieniście. Niall przyciągnął mnie do swojego nagiego torsu tak że słuchałam jego bicia serca.
-Od teraz moją ulubioną melodią jest bicie twojego serca. - uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku. Czułam że moje powieki stają się cięższe. Nasze nogi były złączone a jego ręka oplatała moją talię.
Czułam się jakbyśmy byli jednym ciałem. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*Annette*

Byłam wraz z Camss i Kate w szpitalu u Eve. Wciąż nie wybudziła się ze śpiączki. Ciągle mamy nadzieję że w końcu się obudzi i wszystko będzie dobrze. Policja zaczęła już śledztwo. Złożyliśmy zeznania a teraz czekamy na dalszy rozwój sprawy. Eve będzie miała przez to spore problemy. Nikt nie wiedział że ma kłopoty. Nie zachowywała się tak jak kiedyś. Tęskniłam za nią.
-Pójdę po coś do picia. -powiedziałam do dziewczyn i ruszyłam z miejsca gdzie siedziałam. Byłyśmy już zmęczone. Nie chcemy wracać do domu żeby w razie gdy się obudzi miała kogoś bliskiego przy sobie. Usłyszałam za sobą kroki.
-Annette! -odwróciłam się i zauważyłam Malika. Szedł szybkim krokiem i za chwilę stał twarzą w twarz ze mną. -No nareszcie Cię dogoniłem.
-Słucham Cię. Czego potrzebujesz?
-Chciałabyś może wyjść do kina? To nie jest randka. -podniósł ręce w geście obronnym.
-Nie, dzięki. Mam teraz inne zmartwienia. -odpowiedziałam odbierając kubki z kawą i jeden dając Zayn'owi.
-Musisz się jakoś wyluzować. Nie będziesz siedzieć całymi dniami w szpitalu. Teraz możesz się wymienić z chłopakami i pójdziecie wszystkie do domu odpocząć. Musisz się zgodzić chce spędzić z Tobą więcej czasu. Proszę?
-Dobrze bo widzę ze nie dasz mi spokoju. -uśmiechnęłam się lekko.
-Dziękuję na pewno nie będziesz żałować. -pocałował mnie w policzek. Chyba się zarumieniłam. Najgorsze co może być.
-Więc o której? - spytałam.
-Przyjadę po Ciebie o 17. Pasuje?
-Jest 13 więc pasuje. To do zobaczenia. - Zayn podał Kate kawę i poszedł.
-Gdzie się wybieracie? - spytała Camss. Jak zawsze musi wszystko wiedzieć jako pierwsza.
-Do kina. -odpowiedziałam krótko popijając kawę. -Możemy zrobić wymianę. Zaraz chłopaki przyjadą i mówili że mogą zostać do jutra. Musicie mnie przygotować na to spotkanie.
-Ekhem chyba chciałaś powiedzieć randkę. - zaczęła Kate.
-Nazywajcie sobie jak chcecie ja i tak wiem że to jest zwykłe spotkanie.
-Dobra, dobra my swoje wiemy.
-Dostałam wiadomość od Zayn'a za 10 minut przyjedzie Louis i Harry. Ciekawe czego Niall ani Liam nie przyjadą.
-Niall rozdziewicza Gathi a Liam jest załamany. Chociaż Harry pisał że Li może pojawić się wieczorem jak nie będzie tu tłoczno.
-Niall jest u nas w domu? - spytałam.
-Czy ja nie wyraźnie mówię? Jest u nas. Może już skończyli to pojechał do domu.
-Camilla! -krzyknęłam razem z Kate.
-No co się drzecie? Chodźmy już .
Ruszyłyśmy w stronę wyjścia ze szpitala do samochodu Camss. Całą drogę rozmyślałam co mogłoby się wydarzyć na tej randce. Tak uważam to za randkę. I cieszę się że mnie zaprosił. Muszę się ubrać ładnie ale tym zajmą się dziewczyny.
Moje przemyślenia przerwał głos Kate oznajmujący że jesteśmy już na miejscu. Weszłyśmy do środka i ujrzałyśmy całujących się Gathi i Niall'a.
-Ekhm. - odchrząknęłam na co para się od siebie odsunęła.
-O już wróciłyście. Stan Eve się polepszył? -spytała Gathi.
-Ciągle bez zmian. Niall jakie ty masz włosy poburzone jak po udanym seksie. A ty Gathi jakie policzki zarumienione masz. Widzę że była upojna noc. - Camss zaczęła ich gnębić .
-Daj spokój. Ale mi opinię wyrobiłaś u Niall'a z tym gotowaniem.
-Nie chciałam żeby chłopak w szpitalu wylądował z powodu nie dobrego jedzenia.
-Wcale nie było tak źle. Dobra ja już będę leciał bo chłopaki na mnie czekają w szpitalu. Cześć dziewczyny. Pa kochanie. -Niall złożył mały pocałunek na jej ustach i wyszedł.
-To co pomożecie mi się wyszykować? -spytałam.
-Dokąd? -rzuciła pytające spojrzenie Gathi.
-Ma randkę z Zayn'em. -odparła z Kate.
Weszłyśmy do mojego pokoju i dziewczyny kazały mi wziąć ciepłą kąpiel a same udały się do garderoby żeby wybrać mi jakieś przyzwoite ubrania. Gdy uczyniłam to co mi kazały na łóżku leżała krótka czarno-biała sukienka i czarne bolerko a do tego czarne szpilki. Nawet przyszykowały mi jakąś koronkową bieliznę. Szybko się w to ubrałam i zawołałam ponownie dziewczyny. Camss zrobiła mi lekki makijaż, Kate zajęła się moimi paznokciami zaś Agatha była pochłonięta pracą nad moimi włosami. Ostatecznie zostały
one upięte u góry. Po 1,5 godzinnej męczarni byłam gotowa. Założyłam jeszcze kolczyki i naszyjnik, który dostałam od rodziców dwa tygodnie przed wypadkiem. Zrobiło mi się smutno na samą myśl o nich. Dziewczyny to zauważyły i przytuliły mnie do siebie. Porozmawiałyśmy jeszcze. Gathi opowiedziała nam o swojej nocy z Niall'em. Nic między nimi nie było więc byłyśmy lekko zniesmaczone. W końcu dowiedziałyśmy się co się wydarzyło podczas pobytu Kate u rodziców. Zegar wskazywał już 16.50. Zeszłyśmy do salonu i czekałyśmy na przyjście Malika. Usłyszałam dzwonek do drzwi i już chciałam ruszyć z miejsca ale Camss uniemożliwiła mi to. Sama pobiegła w stronę drzwi prawie potykając się o dywan i wpadając na ziemię.
-Cześć. Zastałem Annette? -spytał Zayn gdy tylko Camss otworzyła mu drzwi.
-Jasne. Siedzi jak na szpilkach od pół godziny. Może wejdziesz? -jak zawsze musiała wepchać te swoje trzy grosze i mnie upokorzyć. Musiałam to natychmiast przerwać i szybko weszłam do przedpokoju gdzie już pojawił się mulat.
-Cześć. Jestem gotowa. - uśmiechnęłam się lekko.
-Annette jak to zabrzmiało. - Camss zaczęła się śmiać.
-Już przestań do cholery z tymi twoimi głupimi żartami. Chodźmy. - Pomachałam im na pożegnanie i ruszyłam w stronę auta Zayn'a. Otworzył mi drzwi i sam zasiadł na swoim miejscu. Włączył jakąś muzykę wydaje mi się że był to zespół Bring Me The Horizon, całkiem fajne mają te piosenki. Popatrzyłam za szybę, robiło się już ciemno. 
-Na jaki film idziemy? Mam nadzieję że nie jakaś komedia romantyczna. - Przerwałam niezręczną ciszę.
-Idziemy na horror 'Martwe zło'. Czytałem recenzję i wydaje się być ciekawy i co najważniejsze straszny. - próbował zrobić straszną minę ale coś mu nie wyszło.
-Nie lubię horrorów. 
-Spokojnie jak będziesz się bać możesz mnie złapać za rękę. Jestem do twojej dyspozycji. - uśmiechnął się a jego linia szczęki była jeszcze bardziej zarysowana. Był taki przystojny.
-Trzymam Cię za słowo. 
Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Zayn zaparkował i wysiadł z auta. Otworzył mi drzwi podając dłoń żebym swobodnie mogła wysiąść. Podziękowałam i ruszyłam za nim. Podbiegł do jakiejś blondynki i mocno się do niej przytulił. Obok nich stał jakiś chłopak. Zmierzałam powolnym krokiem. Serce mnie zaczęło boleć, gdy widziałam go takiego szczęśliwego przy niej. Ja dałabym mu więcej szczęścia niż ona. 
-Poznajcie się to jest moja dziewczyna Perrie a to jej brat Jonnie a to jest Annette moja przyjaciółka. 
-Hej! Jestem Perrie. Miło mi Cię poznać. - Przytuliła się do mnie. Przewróciłam oczami i odwzajemniłam po chwili uścisk.
-Mi też miło Cię poznać. - Nie wcale nie jest mi miło. Z chęcią bym zmazała jej ten uśmieszek z twarzy. Nie lubię jej już. To jest mój Zayn. Nikt nie ma do niego prawa. Wyrwę jej te kudły.
- Cześć ślicznotko. Cieszę że Cię w końcu poznałem. Malik dużo o Tobie wspominał.
-Tak? Ciekawe czy same dobre rzeczy. Zayn, mam się bać? - Udawałam że była zauroczona Jonni'm czy jak mu tam. Nachalny kutas.
-Same dobre, Ann. Chodźmy już zaraz film się zacznie. - Jonnie wziął mnie pod rękę podobnie jak Zayn tą blondynę. Co on w niej widział bo nie wiem? Uśmiechnęłam się do jej brata. 
Weszliśmy na salę. Zayn poszedł z Perrie jeszcze po popcorn. A my we dwójkę zajęliśmy miejsce. Idiota musiał usiąść koło mnie. Położył rękę na moim kolanie na co od razu zareagowałam dając mu z plaskacza.
-Zwariowałaś? - Zaczął masować palące miejsce.
-Słuchaj gnojku! Nie pozwalaj sobie za dużo. Mam dość Ciebie jak i Twojej siostrzyczki z chęcią  poszłabym stąd gdzie pieprz rośnie ale nie chcę zrobić przykrości Zayn'owi więc siedź na dupie i mnie nie wkurzaj wystarczy że jestem już tak wkurzona waszą obecnością. To miała być moja i Zayn'a randka a wy musieliście to wszystko zepsuć! 
-Co zepsuć, Ann? -Przerwał mi Malik.
-Yyy.. nic tak sobie tylko gadamy, prawda? - Spojrzałam na Jonni'ego. Gdyby wzrok mógłby zabijać dawno by już go tu nie było.
-Tak. Tylko gadaliśmy. 
-Co ty masz taki czerwony policzek braciszku? 
-Wiesz gorąco tu jest. Film się zaczyna. Zajmijcie miejsca.
Posłuchali go i usiedli tak że siedziałam obok Zayn'a i Perrie brata. Mulat wyciągnął rękę i powiedział mi na ucho że w razie gdybym się bała mogę ścisnąć jego dłoń. Seans minął dość spokojnie czasami uścisnęłam jego dłoń. Przynajmniej umiałam się zachować nie to co blondyna. Cały czas krzyczała że się boi. Miałam ochotę jebnąć ją w głowę ale za daleko siedziałam. Jej brat nie zamienił ze mną żadnego słowa i ma chłopak szczęście bo nie ręczyłabym za siebie. Po seansie Zayn zaproponował żeby pójść na pizzę ale wymyśliłam że źle się poczułam i odwiózł mnie do domu. Perrie i ten idiota pojechali też do domu.
-Musimy to kiedyś jeszcze powtórzyć. Bardzo mi się podobał ten wypad. Do zobaczenia za niedługo. - Pocałował mnie w policzek. Skarbie nie przerywaj. 
-Mam nadzieję. Uważaj na siebie. Pa. - Uśmiechnęłam się na pożegnanie. Zayn odjechał z piskiem opon. 
Zauważyłam że światło w salonie się świeci a w oknie stoją dziewczyny. Otworzyłam drzwi a dziewczyny napadły na mnie zadając głupie pytania 'jak było? co robiliście? pocałował Cię w końcu ?'.
-Przepraszam dziewczyny jestem strasznie zmęczona możemy pogadać o tym jutro?
-Jasne. Ale wszystko jest w porządku? - spytała Kate.
-W jak najlepszym porządku. Pogadamy jutro, dobranoc. - Udałam się do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. 'Zayn jest mój i nikt mi go nie odbierze. Nie odpuszczę Ci, suko.' W mojej głowie tlił się już niecny plan. Po chwili zasnęłam. 




_________________________________________________________________________

Rozdział mi się kompletnie nie podoba, przepraszam 
Żeby nie było uwielbiamy Perrie :)
Proszę żeby wszyscy co czytają to opowiadanie zostawili po sobie komentarz, bo nie wiemy czy jest sens jeszcze je pisać jeśli nie ma się dla kogo.
Rozdział potraktujcie jako taki prezent świąteczny od nas :)

ŻYCZYMY WAM ZDROWYCH I POGODNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA W GRONIE RODZINNYM ORAZ WYSTRZAŁOWEGO SYLWESTRA I ŻEBYŚCIE DALEJ CZYTALI I KOMENTOWALI NASZE FF! 
JESZCZE RAZ WSZYSTKIEGO DOBREGO !
~Gathi  i Camss ♥

30 komentarzy - szybciej dodany rozdział :) 

( Tylko niech jedna osoba nie nabija tak jak było pod ostatnim rozdziałem bo łatwo to poznać :) ) 

23 komentarze:

  1. Jasne ze jest sens publikować!
    Na wstępie przeprzaszam za wszelkie bledy ale komentuje na telefonie i nie obiecuje ze mi to wyjdzie :p
    Po pierwsze - Strasznie ciekawie wszystko opisalyscie. Tyle sie dzieje. Tyle emocji. Strasznie sie wkrecilam. Czemu tak krótko? :p
    Po drugie - Wesołych Świąt!
    A po trzecie - Dawac nowy rozdział! :D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu nie wierze ze taki krótki komentarz mi wyszedl. Jestem zalamana. Przepraszam Was

      Usuń
  2. świetnie piszecie. lubię gdy rozdziały są długie, a ten nie dosyć że jest długi to wyszedł wam wspaniale!
    wciąż śmieje się z tego tekstu 'kozi bobku'. przez chwile nie mogłam czytać, bo się cały czas chichrałam XD
    WESOŁYCH ŚWIĄT! ♥
    /@zaynakamyidol

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Wybuchałam takim śmiechem gdy mama Lou mówiła co robił po imprezie ,że nawet mama wpadła zastanawiając się co się dzieje :) Świetnie wymyślanie tą historię nie mogę doczekać sie na kolejny rozdział :3
    Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku ♥ @stysmullingar1

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle cudowny *-* @sarajaroch

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejciu my również życzymy wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku oraz dziękujemy za rozdział ♥
    A przechodząc o rozdziału to tak:
    O rajciu, tak bardzo się cieszę, że Louis wyjawił prawdę swojej Mamie. Teraz nie będzie sam w tej sytuacji :)
    Jejku, a Niall i Agatha? Słodkości ♥
    Kocham to opowiadanie i coraz bardziej się w nie wczuwam ♥
    I oczywiście nie ma nawet mowy byście przestały je pisać :)
    Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  6. No to zaczynamy :)
    Uwielbiam zdrobnienie Marcuś, kojarzy mi się z takim słodkim kotkiem xD
    Fajnie, że Louis i Marcel są homoseksualistami. To dobry sposób na Larry shippers i na przeciwników, bo w pewnym sensie Lou i Hazz są razem, ale jednak ten prawdziwy Harry (a nie bliźniak z BSE) jest w związku heteroseksualnym. Także gratuluję pomysłu.
    Niech Eve wraca do zdrowia, bo szkoda mi Liama :(
    A Niall i Gathi "kocham cię" very sweet <3
    Czasami się jeszcze gubie, bo jest tu dużo bohaterów, ale uczę się (chodzi mi głównie o dziewczyny, bo wiadomo, że 1D to nie problem)
    I co jeszcze?
    Aha, zabić Nicka xD

    Wesołych i pogodnych świat, no i wiadomo snów od których poliki się rumienią z 1D w roli głównej :D

    Dzięki za info @justynast456

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, no i piszcie dalej. Nie łamcie się, w porównaniu do mnie to jesteście Kardashianki (nie wiem jak to się piszę) moje opowiadanie komentuje jedna osoba, to mówi samo za siebie :(

      Szczęśliwego Nowego Roku pełnego weny ;)

      Usuń
  7. Zajebiście jak zwykle <3
    Piszesz ciekawie i to chyba mi się najbardziej podoba <3
    Tak jak styl którym piszesz <3
    Ahhhh te teksty nachlanego lou.... <3
    Czekam na next'a <3
    Kocham I Pozdrawiam
    @lovely_bitch_xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Obiecałam,że skomentują więc komentuję! x
    Ann mnie rozbraja "Miałam ochotę jebnąć ją w głowę ale za daleko siedziałam." hahahaha,nie wierze w nią xD + teksty nachlanego Louisa,najlepsze. Ja gdybym coś takiego gadała do rodziców dostałabym chyba karę na wszystko co możliwe -,-
    +Szkoda mi Liama ;(
    Chętnie przeczytam następny rozdział,pozdrawiam was i..
    ŻYCZĘ WAM CIEPŁYCH ŚWIĄT I UDANEGO SYLWESTRA! X
    @Motherfuuuckerr

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie opowiadaj Skarbie bo rozdział jest super!!! Bardzo Ci dziękuje za perspektywe Lou <3 Ogólnie rozdział jest taki khdjskxhnskshxksodn <3 czekam na następny rozdział<3
    twoja @Kara_Stylinson

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, ten blog wywołuje u mnie tyle emocji;) Kocham te opowiadania:) Mam nadzieje, ze nastepny pojawi się szybcjej:*


    KOCHAM WAS, RÓWIEŻ ŻYCZĘ WESOŁYCH SWIĄT I WENY NA NASTEPNE RODZIAŁY ;)
    @InBieberAir

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Liam. Eva obudź się.
    Szkoda, że nie była to randka. Annette i Zayn pasują do sb.
    Pozdrawiam
    Wesołych Świat
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominuję Cię do nagrody Libster Award! Więcej informacji na moim blogu : http://bluebloodsfanfiction.blogspot.com/ .
    RiDa

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie będę się rozpisywać: NAJZAJEBISYSZY JAKI CZYTAŁAM;)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetnie piszesz czekam na nexta :) @AlexAndra00069

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  16. boże biedny Liam :c
    rozdział cudowny!dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i po prostu zakochałam się w tym blogu <3
    zapraszam do siebie: life-is-trouble.blogspot.com
    /Amy

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostajesz nominowana do Liebster Award.Więcej tu --->
    http://styles-xd.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezuuu jesteście cudowne c:
    Z niecierpliwością czekam na następny ★★
    Weny xoxoxo
    @x_Moments_

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy nastepny? Czekam z niecierpliwoscia;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ojej, ale się porobiło. Mam nadzieję, że Eve się obudzi będą sobie z Liamem żyli długo i szczęśliwie <3.
    A co do trójkącika Perrie - Zayn - Anette, to mam gorącą nadzieję, że Zayn zerwie z Per i zwróci uwagę na An pod innym kątem niż tylko koleżanki ; )

    xx

    OdpowiedzUsuń